Recenzja gry

The Last of Us: Left Behind (2014)
Neil Druckmann
Bruce Straley
Ashley Johnson

Traumatyczna rozkosz

"Co to jest Facebook?" – takie pytanie zadaje Ellie, gdy próbuje wydrukować zdjęcia zrobione przed chwilą w budce fotograficznej. Wraz z Riley, przyjaciółką, szwendają się po zdewastowanym
"Co to jest Facebook?" – takie pytanie zadaje Ellie, gdy próbuje wydrukować zdjęcia zrobione przed chwilą w budce fotograficznej. Wraz z Riley, przyjaciółką, szwendają się po zdewastowanym centrum handlowym. Jest miło, zielono i sympatycznie. Dziewczęta przed chwilą jeździły na karuzeli. Tylko czekać, aż stanie się coś strasznego.



"Left Behind" to DLC do – i nie ma w tym przesady – jednej z najlepszych gier wideo ostatnich lat, czyli "The Last of Us". Dodatek zapowiadany był jako kilka godzin rozgrywki z większym naciskiem na gadanie i relacje międzyludzkie niż samą walkę. Tej drugiej nie zabrakło, ale nie wybija ona z rytmu, jest wręcz idealnym dopełnieniem tej minihistorii.

O tym, jak osadzone fabularnie jest "Left Behind", nie ma co mówić. "The Last of Us" to ten typ gry, w której każdy fakt na temat historii może zepsuć zabawę. Nie jako spoiler i zdradzenie jakiegoś plot twista, ale zaburzenie odbioru emocjonalnego. Idźmy zatem drogą okrężną. Znaczna część zabawy to historia, której finał już znamy – o swojej przyjaciółce Riley Ellie opowiada w podstawowej wersji "The Last of Us".



Jeśli Naughty Dog w podstawce wykreślili ramy genialnego survival horroru i świetnej postapokaliptycznej opowieści, to w przypadku "Left Behind" postawili na nieco inne akcenty. Znaczna część DLC to eksploracja kilku miejsc. W niektórych sekwencjach Ellie jest sama, w innych podróżuje wraz z Riley. Scenerie różnią się też wizualnie. W jednym miejscu jest zielono, w innym, mówiąc oględnie, biało. Przez ten podział znacznie jaskrawiej widzimy rozterki naszej protagonistki, a także budulec pod jej późniejsze kompleksy i poczucie winy, które będzie musiała przepracować, podróżując z Joelem.

Niestety, i wielu fanów "The Last of Us" może być zawiedzionych, w grze pojawia się też walka. Nie jest jej jednak zbyt wiele, w dodatku Naughty Dog doprowadzili do perfekcji szczucie gracza. Dlaczego? Wyobraźmy sobie, że trafiamy na kilka nabojów do pistoletu. To znaczy, że zaraz pojawi się wróg. Ale nie... Kolejny kwadrans eksploracji i nic. Potem napotykamy szmatę i alkohol. Kolejne pociski. I gdy tak podnosi nam się ciśnienie, gdy przestępujemy z nogi na nogę, wreszcie po jakimś czasie wpadamy w sam środek kotła z zarażonymi. Czujemy wręcz gorzką ulgę, gdy nasza walka prowadzi do porażki i widzimy śmierć Ellie oraz ekran ładowania. Już będziemy przygotowani. Tym razem się uda. Ale clickery, wydające dźwięki rodem z azjatyckiego horroru "Ju-On", nie odpuszczają. Znów giniemy. Gdy wreszcie uda nam się pokonać wrogów, następuję kolejne pół godziny spokoju, a następnie niepewność, co nas tym razem dopadnie. Coś pięknego!



W dodatku od czasu do czasu, zwłaszcza pod koniec gry, zdarzy nam się stawać w szranki przeciwko i zarażonym, i normalnym ludziom. Jest to o tyle ciekawe, że wcale nie musimy od razu pchać się do bitki. Ellie z reguły zaczyna z ukrycia, więc czasem celnie rzucona butelka potrafi związać walką clickery i bandytów. Potem koktajl mołotowa i już mamy miks pieczystego... Cudowne.

Drugim dziełem geniuszu jest utrzymanie równie ciężkiej atmosfery także w przypadku rozmów i przerywników filmowych. Jest taki moment, kiedy Ellie znajduje książeczkę z wyjątkowo suchymi dowcipami i czyta je jeden po drugim Riley. Dziewczęta komentują, rechoczą, a gracz ma coraz większą gulę w gardle, bo wie, że niby jest wesoło, ale za chwilę stanie się coś strasznego. Rozkosz w traumie – to potrafią tylko twórcy "The Last of Us".



To żonglowanie atmosferą, tempo rozgrywki dopracowane do najmniejszego szczegółu sprawiają że nie zauważamy, ile właściwie trwa dodatek. Dopiero gdy licznik pokazuje trzy godziny i oglądamy końcową scenę, następuje moment zdziwienia. To już? To tyle? Taka rekomendacja jest chyba najlepsza. Przy "Left Behind" czas znika, wpadamy w sam środek opowieści o dorastaniu i traumie.

Choć dawno już minął okres nastoletni, nie mogłem nie zrozumieć rozterek postaci. Problemy ukazane w "Left Behind" są uniwersalne. Choć osadzono je w postapokaliptycznej i niebezpiecznej scenerii, nie zmienia to faktu, że Ellie i Riley to nastolatki. Niezależnie od czasu i miejsca przeżywają te same rozterki, mają podobne problemy, jakie miał każdy, kto wkraczał w wiek adolescencji. Brawa dla scenarzystów "Left Behind", uchwycili groteskę i znój dojrzewania nie gorzej niż fenomenalny "Donnie Darko".



Czy warto zagrać w "Left Behind"? A czy Kopernik nie żyje? To dodatek niemal doskonały. Jest tylko jedno zastrzeżenie. To rzecz dla ludzi, którzy uwielbiali podstawową wersję "The Last of Us" za jej spokojniejsze momenty. Nie mają nic przeciwko soczystej, mocnej historii. I nie boją się emocjonalnego walca, który jeździ po mózgu.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones